Jak ja lubię spotkać się z moją rodziną w ich domu na wsi! Otwieramy prosecco. Na stół wjeżdża jedzenie z prawdziwych warzyw z przydomowego ogrodu. Potem kawa, och – czekałam na to!
Ekipa rzuca się na hamak, a ja rzucam się z aparatem po całym ogrodzie, jak dzik.
Dla mnie to najmilsze chwile w całym roku. A niech sobie będzie nawet największy upał. Zawsze przypomina mi się wtedy film Bertolucciego “Ukryte pragnienia”, tylko my chillujemy w Maszkowie, a nie w Toskanii:) Gadamy do nocy, wpychając w siebie żarcie, nawet gdy już dawno nie powinniśmy.
Letni chillout w mieście też kocham ponad wszystko!
Po pracy często idę na kawę. Albo na wino. Jestem uzależniona od miasta. Albo zabieram koc i jadę rowerem do mojego ulubionego wrocławskiego Parku Strachowickiego. Jest tyle możliwości sprawienia sobie małej frajdy! A najwięcej chyba właśnie latem.
Lato, lato, już mi Cię brak
Mimo że jeszcze trwasz, a prognoza dalej odgraża się 35 stopniami. Nie przekona mnie żadna kartka z kalendarza. Bo dnie coraz krótsze i w powietrzu smutek przemijania. Za 2 miesiące będzie szósty października…
2 komentarze
Boże! Jacy Wy wszyscy ładni jesteście! I ta sceneria wokół! Gdzie jest ten Raj?❤️
P.s. Marianna, a propos bycia na rozdrożu i wydatkowania energii … To ja chyba w szpagacie jestem. Normalnie lekkoatletyka na co dzień (-; Dlatego bardzo lubię Tu zaglądać, by oczy nacieszyć pięknymi zdjęciami i wpisami. Oczywiście, będę czekać aż zawitasz do Gubina
Małgosiu moja ! <3
To my na jakieś wino się wtedy spikniemy, a nie na kawę:)
Zaklinajmy deszcz i grzyby, od razu wbijam wtedy do Gubina!
Ten Raj jest we wsi Maszków pod Oławą, 30 km od Wrocławia. Mam tam ciocię i wujka, super ludzi, ze wspaniałą energią.
Strasznie się cieszę, że mój blog dodaj Ci energii <3