We Wrocławiu kilka dni temu, po wielotygodniowej suszy, zaczęło padać. Nareszcie! Czekałam na ten deszcz, wypatrywałam go w prognozach, siłą woli próbowałam zdopingować Naturę, by wreszcie wypluła z siebie życiodajną wodę. Gdy lunęło, gapiłam się przez okno przez cały dzień.
Pada, z przerwami, od kilku dni. Wreszcie jest „normalnie”. Pada, a po paru godzinach wychodzi słońce. Albo deszcz zrywa się w nocy. Otwieram wtedy szerzej okno i słucham.
Wcześniej puszczałam sobie na youtube filmiki z nagraniami burzy;) Albo jeździłam nad górski strumień, żeby w ogóle zobaczyć wodę w Naturze. I posłuchać jej. Jakoś strasznie brakowało mi tego dźwięku.
Oczywiście moje pragnienie posłuchania dźwięku deszczu czy burzy jest niczym w porównaniu z zapotrzebowaniem samej Natury na deszcz, na życiodajną wodę. Mnie przede wszystkim boli to, że nie ma grzybów (w porównaniu z zeszłym rokiem o tej porze, to jest grzybowa porażka). Rośliny i zwierzęta nie mają wody!
Jeżdżę teraz często po lasach łęgowych i grądach, miejsca gdzie kiedyś zbierała się woda są puste.
Susza staje się rokrocznym problemem.
Nie wyobrażacie sobie, jakim wyjątkowym przeżyciem było dla mnie pójście do lasu (a właściwie dzikszej części Parku Leśnickiego we Wrocławiu) po tym pierwszym – po długiej przerwie – deszczu.
Na dodatek gdy dotarłam na miejsce, wyszło słońce, było pięknie, magicznie, idealne światło!
Rośliny skrzyły się w kroplach deszczu, uszaki bzowe nabrzmiały i nabrały kształtów (więc miałam też coś na kształt grzybobrania :D), ptaki śpiewały na całe gardła.
A wczoraj pojechałam do Parku Krajobrazowego Dolina Bystrzycy, blisko Wrocławia, mam tam taki większy skrawek lasu jeszcze przed główną częścią tego parku. W lesie złapała mnie ulewa, ja za sprzętem foto, buty i ciuchy zaraz na mnie przemokły, ale słuchałam tego wszystkiego i patrzyłam się na ten spektakl przyrody w wielkim uniesieniu.
Jeszcze wczoraj „obiecywali” w prognozie deszcz przez kolejne 3 dni. Teraz już tylko na jutro (ale to się zmienia dynamicznie).
Czy za parę(naście) dni można liczyć na jakieś grzyby? Pojawiają się doniesienia o smardzach, a także o pierwszych borowikach ceglastoporych, gęśnicach wiosennych czy żółciakach siarkowych.
Ja wczoraj znalazłam drobnołuszczaki jelenie i uszaki bzowe.
Deszcz potrzeby jest częściej, nie od święta!
Brak komentarzy