Zakochałam się w Górach Bystrzyckich! Gdy pojechałam tam ostatnio, w niedzielę, przeżyłam jakąś wyjątkową magię. Ale to NAPRAWDĘ wyjątkową. Zrozumiałam że zmiana moich upodobań co do lasów i miejsc, na które jeżdżę na grzyby, jest prawdopodobnie nieodwracalna. Myślałam, że nic nigdy nie wyda mi się bardziej atrakcyjne i wyjątkowe niż mój Kosarzyn i moje lubuskie lasy, ale już sama nie wiem (co jest ze mną, do cholery, nie tak!?:)). Może chodzi o względy praktyczne. Na przykład taki Milicz (moja miłość…
Chociaż ostatni tydzień sierpnia był na Dolnym Śląsku upalny, liczyłam na to, że w górach utrzyma się jeszcze trochę tej wilgoci z połowy sierpnia. Poza tym w środę we Wrocławiu lunęło! (a może było to w czwartek?). Co prawda padało nie dłużej niż pół godziny, ja jednak w tym czasie załadowałam do telefonu pogodę w Wałbrzychu, Nowej Bystrzycy i Szklarskiej Porębie. Tam też padało! Grzybobranie w nizinnych terenach Dolnego Śląska można sobie na razie wybić z głowy (nie wspominając o…
Grzybobranie w Zawoi. Wreszcie, kurna, multum grzybów!
29 sierpnia 2019W drugiej połowie sierpnia we Wrocławiu trzy dni padał deszcz. Wow – co za szaleństwo! Ale grzybom to wystarczyło, żeby odbić się od dna (żywotne skurczybyki!). Po pracy zrywałam się w „okoliczne” lasy (Wałbrzych – 100 km od domu, Sobótka – 30 km), by robić rekonesans. Na weekend 24 i 25 sierpnia zaplanowałam wyjazd do Wałbrzycha oraz do Nowej Bystrzycy. Jednak jedno doniesienie na fejsbooku zdecydowało, że ostatecznie wylądowałam w Zawoi w Małopolsce: setki prawdziwków przemówiły do mojej wyobraźni w…
W piątek po południu ktoś napisał, że znalazł 50 prawdziwków w Ząbkowicach Śląskich. … Ząbkowice Śląskie, Ząbkowice Śląskie – zaraz, to chyba gdzieś w rozsądnej odległości ode mnie? Wyobraźnia rozhulała się, pewność, że tym razem nacieszę się widokiem (i smakiem) grzybów była niezłomna! To jeszcze tylko zakupy i jadę na grzyby. Na listę dopisałam ocet, bo nazajutrz namarynuję prawdziwków, oraz makaron, bo na obiad będzie tagliatelle z borowikami. Catering na weekend ogarnięty, a mąż wyskakuje z dziwacznym pytaniem: A plan…
Wrocław. Chłodny, deszczowy maj. W pracy przebieram nogami, nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie znajdę się w lesie. Przy odrobinie szczęścia i przy dobrej organizacji, spędzę tam dwie do trzech godzin. Są przynajmniej trzy dobre powody, dla których nie wyobrażam sobie teraz lepszego zajęcia, niż pójście na grzyby do podwrocławskich lasów czy wrocławskich parków. 1. Sytuacja grzybowa jest bardzo dobra i zapowiada się, że będzie tylko lepiej. Wczoraj, na przykład, znalazłam wreszcie uszaki bzowe! Uszaki to nie żaden rzadki grzyb…