Muszę przyznać, że po tej próbie przeprosiłam się z żółciakiem siarkowym, który wcześniej mi nie smakował. Te mielone są naprawdę dobre!:)
Żółciak siarkowy (Laetiporus sulphureus) zaczyna właśnie rosnąć; to taka żółta „huba”, którą można spotkać na drzewach liściastych takich, jak np.: dąb, wierzba, robinia czy drzewa owocowe. Charakterystyczny z wyglądu grzyb, praktycznie nie do pomylenia z innym.
W poprzednich dwóch sezonach robiłam podejścia i do sznycli z żółciaka, i do mielonych, i żadna z tych propozycji mnie tak naprawdę nie przekonała.
Myślę, że kluczem do sukcesu jest obgotowanie żółciaka i dobre zmielenie go (oba te punkty wcześniej schrzaniłam). Oraz takie przyprawienie „towaru wyjściowego”, żeby zabić przykry zapaszek żółciaka 😀
Te kotlety wyszły świetne! Nie ok, nie może być. Takie, że chętnie powtórzę. Najlepsze były w kanapce, którą… zabrałam potem do lasu 😀
Składniki (na oko)
- Pół kilo młodego, soczystego żółciaka siarkowego
- 2 cebule
- 2 jajka
- 3 pełne łyżki skrobi kukurydzianej
- Zielenina – po garści posiekanego: szczypiorku, natki pietruszki i bluszczyka kurdybanka
- Garść łuskanego słonecznika
- Sól, pieprz, curry, kurkuma, cząber, tymianek
- Bułka tarta do obtoczenia kotletów
- Masło klarowane do smażenia
Wykonanie
- Żółciaka siarkowego myjemy, kroimy na mniejsze kawałki i gotujemy 15 minut
- Pokrojoną cebulę podsmażamy na złoto z ziołami (bez tej zieleniny, ją wsypujemy na końcu, przed formowaniem kotletów)
- Ugotowanego i wystudzonego żółciaka mielimy w maszynce do mielenia mięsa lub blendujemy (ja zblendowałam, ale nie na jakąś totalną papę)
- Siekamy bluszczyka kurdybanka, szczypiorek i natkę pietruszki
- Żółciaka, podsmażoną cebulę, zieleninę, słonecznik, jajka i mąkę mieszamy w misce na jednolitą masę
- Formujemy nieduże, płaskie kotlety, obtaczamy w bułce tartej i smażymy na dobrze rozgrzanym maśle klarowanym.
Następnym razem zrobię takie same, tylko jeszcze z parmezanem!
Smacznego:)
Brak komentarzy