Po upalnej wiośnie, z temperaturami przekraczającymi 25 stopni i bezlitośnie bezdeszczowej, lato przywitało nas znacznym ochłodzeniem. Temperatura z dnia na dzień spadła z 32 do 17 stopni.
W chacie, jeszcze przed chwilą nagrzanej i dusznej niczym hiszpański apartament po lecie, zrobiło się zimno jak w psiarni! Piszę poubierana w golf i bluzę z kapturem. Jeszcze chwila, a zacznę dręczyć męża o włączenie kotła.
Nas, Polaków na pogodę wieczne narzekania
Uwielbiam przysłuchiwać się rozmowom o pogodzie. Aura zdaje się mieć tą cechę, że nie może po prostu zadowolić. Zawsze jest albo za gorąco, albo za zimno. Nigdy w sam raz. Deszcz: nigdy nie w porę. Jakbyśmy mogli lubić wyłącznie 23,5 stopnia przy bezchmurnym niebie.
A u mnie jak to jest z pogodą
Zauważam stopniowe zmiany. Kiedyś prawie żadna temperatura nie była dla mnie za wysoka. Raz w życiu było mi za gorąco, latem na Krecie, 45 stopni w cieniu mnie przerosło. Teraz, im jestem starsza, tym bardziej spada moja tolerancja dla upałów. Równocześnie (nie wierzę, że to napiszę) zaczynam jakby być w stanie znieść zimno. Deszcz kocham. Ale nie żeby zaraz padało tygodniami. Bo słońce kocham bardziej.
Wiosną lato, a latem jesień
Lato przyszło w tym roku w połowie kwietnia, a w dniu swojego kalendarzowego rozpoczęcia jakby z premedytacją się na nas wypięło. Mój telefon jednak obiecuje, że powróci.
Wiosnę pożegnałam w ogrodzie Wujka Jana, z aparatem wśród rudbekii, które zakwitły jak wszystko w tym roku wcześniej, niż przeciętnie. Oraz w lesie “na pozysku” jemioły i ostatnich kwiatów lipy.
Lato powitałam na chłodnych łąkach i polach Ślężańskiego Parku Krajobrazowego. No i zainaugurowałam też wreszcie sezon grzybowy 2018. Skromnie, ale jednak zainaugurowałam.
6 komentarzy
sure, że włączamy te piece i zrzucamy te golfy, bluzy i kaptury .. 🙂
Haha, dostrzegam w tym planie błysk geniuszu!
Przecudne są te zdjęcia. Wszystkie, nie tylko w tym wpisie.
Co do upałów, moja tolerancja spadła z racji wieku jeszcze bardziej. Lecz wolę narzekać na upały niż znosić zimno. 😉
Jednak o deszczu (też nie wierzę, że to napiszę!) MARZĘ. Nadal ni kropli.
Pozdrawiam! 🙂
Dzięęęki… 🙂
Tak, zgadzam się z Tobą, upały mimo wszystko lepsze.
Trzymam kciuki za deszcz. Za grzyby.
@Wojtek przestańcie już, bo poczuje się jak u siebie w domu rodzinnym, gdzie temperatura przez cały rok to minimum 25 stopni, a potem wyjście na zewnątrz = same choroby co miesiąc. 😀
Fajnie że są też inne “nahajcowane” domy. Trzeba wygrzewać kości. Nice day.