Pokrzywnik to moje odkrycie sprzed kilku lat i z radością tam ostatnio wróciłam. Za pierwszym razem mieszkałam w Domu Numer 10, teraz w Pokrzywniku 11. Poprzednio w promieniach słońca i upale żegnałam lato, teraz rozkoszowałam się mokrymi łąkami i chłodnym majem.
Pokrzywnik położony jest kilkanaście kilometrów od Jeleniej Góry, ale urokliwie, na uboczu. Można się w nim zaszyć, by przez jakiś czas zapomnieć o miejskim życiu, ale może też stanowić bazę wypadową np. w Karkonosze.
Okoliczne atrakcje to chociażby ogromna Zapora Wodna w Pilchowicach, Dziki Wąwóz z wodospadem (wodospadzikiem;)) , Pałac w Maciejowcu, czy Park Krajobrazowy Doliny Bobru.
Ja i tak potrzebowałam tylko klimatycznego miejsca do pomieszkania przez kilka dni, pysznego, wege jedzenia serwowanego przy dźwiękach pięknej muzyki i w dobrym towarzystwie oraz łąk, po których mogłam powłóczyć się ze „stopiątką” makro.
Zachwyciły mnie szczególnie te łąki pełne dzikich, wiosennych kwiatów! Coraz trudniej o takie zwykłe „chwasty”! Tym bardziej je cenię. Coraz mniej też deszczu w ostatnich latach, dlatego cieszyłam się z niego na równi ze słonecznymi chwilami.
Chociaż w Pokrzywniku są przepiękne lasy, i tym razem nie trafiłam do nich w grzybowy czas. Za to widzieliśmy salamandry!
Pokrzywnik 11 prowadzi małżeństwo: Aneta i Stefan, poczytajcie piękne opisy ich domu i Pokrzywnika.
A u mnie pooglądajcie zdjęcia majowych, górskich łąk skąpanych w deszczu <3
4 komentarze
Dla mnie jedno z najładniejszych miejsc w Polsce ever .. i pięknie pokazałaś to na zdjęciach ❤️
Też tak uważam:) Dziękuję Skarbie <3
Fajnie, że Was tam poznaliśmy. Świetne były te pogaduszki przy przepysznym jedzeniu serwowanym przez Anetę i Stefana. Bajka
To prawda! Mam nadzieję, że do zobaczenia jeszcze gdzieś, kiedyś… Ściski dla całej Czwórki <3