Ja nawet wzięłam z tej okazji urlop i celebruję każdą możliwą chwilę w lesie. A las darzy teraz pięknie. Przynajmniej w górskich rejonach Dolnego Śląska. Z tego co słyszę, niziny też startują.
Oby wysyp grzybów trwał jak najdłużej. Bo co kojarzy się bardziej z sezonem grzybowym niż sam wrzesień?
Dla mnie sezon trwa co prawda cały rok, ale właśnie teraz przeżywam najbardziej grzybne i najciekawsze wyjścia do lasu.
Paweł Lenart zapytał mnie ostatnio w wywiadzie, jaki będzie według mnie ten sezon. Odpowiedziałam, że niesamowity, rekordowo dobry i że wreszcie tak się emocjonalnie nachapię, że od dźwigania grzybów urosną mi muskuły. A nie mówiłam? Tak dokładnie się dzieje 😀
Przedwczorajsza Szklarska Poręba? O mój boże, jeszcze chyba nigdy dotąd nie spotkałam 25 prawdziwków koło siebie 😀 A sądziłam, że nie może być lepiej niż tydzień wcześniej z Pawłem w Kłodzku Kukułce.
Do tego Góry Sowie co rusz sprawiają mi prezenty, o których nawet nie marzyłam: własną miejscówkę na najpiękniejsze grzyby na świecie: borowiki sosnowe, a kilka godzin temu spotkałam tam po raz pierwszy raz w życiu rzadkie borowce dęte oraz pieprzniki pomarańczowe: gatunek ze statusem E, czyli wymierający.
Jest pięknie i niech to trwa na zawsze! Marzę o tym, żeby zamieszkać w lesie i żyć długo i szczęśliwie. Niczego innego nie potrzebuję. Niczego innego już nawet nie chcę.
Brak komentarzy