O nie, nie! Nie jestem na to jeszcze gotowa. Jednak sytuacja grzybowa znacznie się pogorszyła. Po czasach świetności sprzed 3-4 tygodni pozostały wspomnienia. Oraz cała masa wszelakiej maści “kapci”: maślaków zwyczajnych i pstrych, rydzów, kani. A to co rośnie, najczęściej robaczywe. Czy może to oznaczać koniec sezonu grzybowego 2017? Porównanie października 2017 i 2016 Ten sezon był fenomenalny. I jeśli można go tak określić – modelowy. To znaczy największy wysyp miał miejsce we wrześniu. Latem było także wcale nieźle! Październik…
Chciałam wyskoczyć dzisiaj na grzyby gdzieś blisko, czyli mówiąc wprost do Milicza. Bo w Miliczu są całkiem przyzwoite lasy, w całkiem przyzwoitej odległości od Wrocławia. A w tym roku jakoś odpuściłam sobie Milicz, na rzecz odleglejszych i bardziej lubianych przeze mnie lasów. Umówiliśmy się na wspólny wypad z Jasiem Stasiem, moim najlepszym pod słońcem wujaszkiem, tak jak ja pasjonatem przyrody. Rano SMS: Pogoda sprzyja bardziej grzybom, niż grzybiarzom. Ale spacer blisko domu możliwy. Pojechaliśmy kilkanaście kilometrów za Wrocław, do Oleśniczki.…
Jak poprawić sobie humor z okazji nadejścia października? Ależ oczywiście, że wyjazdem na grzyby! Na dobry początek postanowiłam sprawdzić, co tam w Borach Dolnośląskich. Czy utrzymał się tam wspaniały wysyp sprzed dwóch tygodni? Złota polska jesień Aura dopisała cudownie. Wymarzony dzień na leśne wędrówki i chłonięcie jesiennego ciepełka. Natomiast w lesie dało się odczuć, że nie padało od kilku dni: ściółka sucha, aż chrzęściło pod nogami, a grzyby nieco sfatygowane i już nie tak dorodne i jędrne, jak chociażby kilka…
Ostatnio spędziłam blisko dwa tygodnie w różnych lasach na grzybach. Taki sobie wymyśliłam urlop w tym roku. Nieco niepocieszona, aczkolwiek przecież dość spełniona jako grzybiarz, powróciłam do swojego miejskiego życia. Wystarczył jeden telefon od siostry, która prosto z lasu doniosła mi, że jest wysyp, żeby całą gębą odezwała się moja niespokojna dusza. Co ja robię przy tym biurku?! Co mnie w ogóle obchodzi to miasto?! Jeszcze tego samego dnia zaklepałam sobie urlop na piątek, “zabookowałam” męża na weekendowy wyjazd, by…
Tak… Wygląda na to, że 2 tygodnie urlopu grzybowego nie wystarczyły, żebym “się wyżyła”. Zresztą kogo ja oszukuję tym “wygląda na to”. To przecież oczywiste, że nie zaznam spokoju, dopóki nie skończy się sezon, dopóki nie będą mnie nakręcać wpisy i zdjęcia innych grzybiarzy. Nie wiem zatem skąd te wielkie oczy Wojtka, kiedy zapytałam go w sobotę, czy pojedzie ze mną nazajutrz na grzyby:) Jeszcze ci nie wystarczy?! Bory Dolnośląskie w przededniu jesieni Doniesienia z tamtych rejonów były bardzo zróżnicowane,…