W poście Listopad w ogrodzie opisywałam jak to postanowiliśmy z mężem założyć sobie przed domem mały ogród. To działa! Nasz ogród żyje i ma się w najlepsze! Może nie wszystko poszło zgodnie z planem (np. niektóre rośliny w ogóle nie wyrosły), ale główny cel został osiągnięty – mam swoje własne kwiaty do fotografowania i nie waham się z tego korzystać!:)
Jak to się wszystko zaczęło
W zeszłym roku zakiełkowała we mnie myśl:
A własnie że mogę mieć własne kwiaty!
I tak to zamiast zazdrośnie łypać do czyichś ogrodów postanowiłam przejść do działania. Research po internetach, zakup cebulek, sadzenie – to wszystko co trzeba było zrobić, żeby cieszyć się własnym ogrodem. Naprawdę tylko tyle.
Wyczekiwanie. Coś tu chyba poszło nie tak
Od posadzenia cebulek w październiku, niedługo trzeba było czekać na pierwsze plony. Już w listopadzie wystrzeliły tajemnicze pędy. Mogły to być liście zawilców albo jaskrów. Do tej pory nie doczekałam kwiatów tychże, to już chyba pozamiatane, coś nie wyszło?
Przebiśniegi – co z wami?
Kolejna wielka niespodzianka to strajk przebiśniegów. W innych ogrodach już się bielą, a nawet i w lesie. Facebookowa ściana pełna przebiśniegów. I choć gały wytrzeszczam u nas nic. Aż w końcu, gdy gdzie indziej zaczęły przekwitać, i nasz spłachetek ziemi zaszczycił jeden taki, rodzynek, honorowy chyba. Ależ miał u mnie sesję zdjęciową!:)
Krokusy
Najbardziej lubię fioletowe i tylko te tu sobie wyhodowałam. Miałam ci ja parę upojnych sesji tête-à-tête z krokusami. Gdy to piszę, patrzę sobie na nie przez okno. To już ich ostatnie chwile w tym roku.
Tulipany
Te na szczęście wypaliły. Uff. Obrodziły. Rosną jak jakaś kukurydza GMO. Za moment będzie fotograficzne szaleństwo i wielkie podziwianie!
Jesień, zima, wiosna… jesień, czyli przerwa w dostawie kwiatów
Tak się skoncentrowałam na wiosennych cebulowych, że chyba nie będzie tu nic latem! Informacje na temat piwonii napawają niepokojem. “Piwonie sadzimy na przełomie sierpnia i września”:) Pozostałe boję się sprawdzać.
Ogrodowe love ma potencjał!
Mimo wszystko daję nam jeszcze szansę. Moje ogrodowe love trwa. Coś mi się widzi, że to związek na lata.
2 komentarze
Tak… W ogród można wsiąknąć całkowicie. Ja już wieczorem myślę co nowego zobaczę na działce. Może jakiś nowy kiełek mozolnie wybijający się z ziemi? A może delikatny zwiastun młodych spiralek paproci? To jak oczekiwanie na narodziny.
Pięknie to napisałaś <3 ...
Wspaniałe jest też to, że Natura WIE kiedy z czym wystartować i kiedy się wycofać. Skąd ona to wie i jak jej się to udaje rok w rok?
Bardzo Cię pozdrawiam i życzę wspaniałych plonów i obserwacji!