Rok temu opublikowałam swojego pierwszego posta. Jednak czuję, że pieprznik jest częścią mnie od dawna. Skąd się wziął pomysł na pieprznika i czego mnie nauczył rok blogowania?
Jak to się wszystko zaczęło
Od kiedy weszłam w posiadanie wszystko-mającego smartfona, z internetem (cholera jasna), stałam się facebookowym nerdem. W sezonie grzybowym na moim profilu aż roiło się od postów na temat wypadów do lasu. Czułam jednak, że nie dość, że spamuję znajomych, to przede wszystkim – że chciałabym więcej pisać o tym, ile Natura dla mnie znaczy.
Więc gdy w sierpniu 2016 usłyszałam od mojej kuzynki Alicji:
Lubię czytać te Twoje wpisy, załóż bloga!
Aż coś mnie przeszyło i poczułam, że to jest dokładnie to! Że chcę prowadzić bloga o grzybach i Naturze.
Stałam wtedy przed biurem i jak na skrzydłach poleciałam na 4 piętro i w te pędy napisałam do Matiego z papierove.pl
Mati, czy robicie też blogi?
Nazwa przede wszystkim
Najtrudniejsze było dla mnie wymyślenie nazwy. Zagoniłam do roboty krewnych i znajomych królika. Na kartce i w telefonie spisywałam pomysły swoje, pomysły mojej kuzynki Ali, mojego męża Wojtka, mojego syna Wojtka, znajomych z pracy. W pewnym momencie mózg mi już od tego parował (i Ali też :)).
Do pieprznika zapaliłam się dość szybko (i nawet jakimś cudem ta domena była wolna), ale od razu “zbanowałam” tą nazwę.
Bo to się będzie kojarzyło z seksem!
I dobrze, promocja zapewniona, powiedział mój kumpel z pracy, Paweł.
Boksowałam się z nazwami przez kolejne tygodnie, aż któregoś razu problem seksualnych skojarzeń przestał być problemem. Pieprznik.pl stał się mój.
Dlaczego pieprznik to dla mnie idealna nazwa?
Bo pieprznik to nazwa grzyba (potocznie kurka). I bo pieprznik to blog, na którym sobie tak trochę “pieprzę” o niczym. Moim zamiarem nie było bowiem nigdy prowadzenie bloga bardzo rzeczowego i merytorycznego. Chciałam się na nim bardziej dzielić swoimi przeżyciami, emocjami. Często z ironicznym wydźwiękiem.
Pieprznik i statystyki
- 58 wpisów, czyli trochę więcej niż 1 tygodniowo, większość z dobrymi wynikami pozycjonowania 😛
- 225 komentarzy, z czego połowa moich:)
- Dzienny rekord wejść na bloga: 1824!
- Odsłon filmu na fanpejdżu: jakieś szalone 9 i pół tysiąca!
- Średnio dzienne wejścia na bloga: pomińmy to milczeniem 🙂
- 365 followersów na facebooku
- A na instagramie: e tam, żeby zaraz się tak wynurzać 😛
Największe plusy blogowania
- Więcej wypadów do lasu i na łono Natury niż kiedykolwiek w dorosłym życiu
- Nowe poznane i nowe zjedzone gatunki grzybów
- Nowe znajomości z innymi grzybiarzami, głównie wirtualne, ale i tak wspaniałe <3
Minusy blogowania
- Blogowanie to jednak niewyobrażalny pożeracz czasu! Wyprodukowanie posta zajmuje średnio kilka godzin.
- Trudno być pełnokrwistym grzybiarzem i blogerem przyrodniczym, gdy na co dzień mieszka się we Wrocławiu i pracuje się w biurze do 17:30.
Ludzie pieprznika
Nie byłoby chyba pieprznika, gdyby nie mój mąż Wojtek, który tak dzielnie asystuje mi w lesie, chociaż nie zawsze jest to coś, na co ma ochotę. Dzięki Kochanie, że nie zrobiłeś tego tarasu ani innych planowanych rzeczy, bo co weekend robiłeś mi za ochroniarza i towarzysza:) Jesteś najlepszy! <3
Dzięki mojej siostrze Oli wypady do lasu są najbardziej ekscytującą przygodą. Jak wspaniale, że jest ktoś drugi równie szurnięty jak ja:) Ktoś kto kocha las i grzyby równie mocno. Dobrze że siebie mamy! I dzięki Ci za Twoje cudne zdjęcia i fotograficzne inspiracje!
Alicjo, dzięki, że tchnęłaś życie w moje nieśmiałe, niezobowiązujące rozmyślania o blogu. I za wszystkie godziny spędzone nad wymyślaniem nazwy. I za to że ugotujesz nam coś z grzybami:)
I w końcu jak się cieszę, że mam mojego wujka Jasia-Stasia, nieocenioną skarbnicę wiedzy przyrodniczej. Więc jeśli na moim blogu znajdziecie w końcu jakieś naukowe konkrety, to pewnikiem dowiedziałam się o nich od Jana w czasie jednej z naszych wypraw do pól, łąk i lasów.
Papierove.pl – dzięki że pieprznik jest taki ładny i że w ogóle działa:) Dzięki za ogarnięcie wordpressów, templatek, logo i za wszystkie cenne uwagi. Jesteście nieocenieni!
I wreszcie podziękowania prosto z serca dla wszystkich moich czytelników, cieszę się, że pieprznik obchodzi nie tylko mnie:) Nawet nie wiecie, ile znaczy dla mnie każdy Wasz lajk, każdy miły komentarz, każdy email. Dzięki Wam chce mi się działać! Jesteście wspaniali <3
12 komentarzy
Happy Birthday! ❤️ Tak trzymaj !
<3
Pamietam ten dzien, kiedy sie obudzilam z silnym przekonaniem, ze musisz miec bloga. A tu prosze; juz rok! Gratulacje! Jak zwykle piekna, inteligentna i po prostu najllepsza, siostra po prostu!
No i oczywiscie musze dodac, ze moj Tato jest najlepszy! Kto jak kto, ale on sie zna na naturze jak nikt !
Przepadam za Twoim Tatą! Jest the best!
Piękna. Inteligentna. Najlepsza: ja, ja, ja… wszystko się zgadza 😀 Dzięki Kochanie. Mam nadzieję, że wymyślanie nazwy Cię już nie prześladuje 🙂
Przyjmij ode mnie wielkie gratulacje Marianno! Świetne podsumowanie i super blog! Kontynuuj swoją drogę, a zajdziesz naprawdę daleko! Niech Ci bory grzybami darzą, a aura będzie łaskawa i pozwoli robić super foty! Miałem Cię zaszczyt poznać osobiście i tym bardziej czuję się wyróżnionym czytelnikiem Pieprznika. 😉 Pozdrawiam Ciebie serdecznie i wszystkich, którzy wspierają Pieprznika! 😉
Dzięki Paweł, również w imieniu wspierających pieprznika:) Oby przepowiednia, że tą drogą “daleko zajdę” się sprawdziła:)
Mi również było bardzo miło Cię poznać i z dużym zainteresowaniem śledzę Twojego super bloga!
Witam. Gratulacje za ten roczek i prosimy o jeszcze. Nazwa bloga bardzo oryginalna, no bo w końcu to jeden z najsmaczniejszych grzybków. Bardzo lubię marynowane,choć zdaniem p Marka (admin grzyby pl.) zupełnie nie nadają się do marynaty (są zdrewniałe) .W blogu podziwiam perfekcyjne fotki a nutka humoru do tekstu jak najbardziej pożądana. Serdecznie pozdrawiam,również Twoich żelaznych kompanów.
O, dziękuję Tadeuszu! Uświadomiłeś mi, że chyba nie jadłam nigdy marynowanych pieprzników / kurek. Ale zaintrygowała mnie ich zdrewniała konsystencja, aż spróbuję:)
Dzięki za życzenia i miłe komplementy. Bardzo lubię robić zdjęcia, no i chodzić na grzyby, więc każde wyjście to korzyść co najmniej “dwa w jednym”:)
Będzie więcej – to gwarantuję. Pieprznik z kompanami pozdrawiają!
Dzień dobry. Gratuluję i głośno wołam : ” Tak trzymać i nie popuszczać ” 🙂
Znalazłem swego czasu Pani bloga szukając czegokolwiek w internecie o Kosarzynie, tak nam ulubienym. No i zostałem z pani blogiem na zawsze ( chyba, że Pani przestanie pisać i focić lasy kosarzyńskie, to nie wybaczę ;-)). Z odległości ponad 400 km jedyny mój kontakt z Kosarzynem to Pani blog.
Dziękuję za świetne zdjęcia. Chciałbym umieć takie robić ( tu jest nadzieja, że córka mnie nauczy, pobiera nauki we Wrocławskiej Szkole Fotografii AFA ).
Jeszcze raz pozdrawiam i dziękuję.
WINCEJ KOSARZYNA.
Od teraz pisanie o Kosarzynie to moja przyjemność i obowiązek! 😀
Będę dalej “sprawozdawać”, obiecuję!:)
A czy gdzieś można popodziwiać zdjęcia córki?
Pozdrawiam i dzięki za miłe, motywujące słowa:)