PODRÓŻE FOTOGRAFICZNE

Livigno. Raj dla narciarzy. Piękno włoskich Alp

22 stycznia 2018
Livigno

Livigno to chyba jeden z najbardziej znanych włoskich ośrodków narciarskich. Śliczne, urokliwe miejsce, raj dla narciarzy, a i miłośnik Matki Natury będzie pod wrażeniem. A to wszystko jedyne 1035 km od Wrocławia (jak dobrze pójdzie:)).

Zamarzyłam o Livigno, gdy jesienią zobaczyłam zdjęcia Livigno na autobusie wrocławskiego MPK. 5 dni przed wyjazdem zabookowałam hotel:)

Narty we Włoszech

Warunki narciarskie we włoskich Alpach są wspaniałe: ogromny wybór dobrze przygotowanych tras, brak kolejek przy wyciągach, pyszne jedzenie na stoku (na dole posta info dla narciarzy w pigułce). No i pięknie tam jest. Dech mi zawsze zapiera w piersiach od tych widoków prawdziwej zimy i tych majestatycznych gór.

Trasa do Livigno. Z Alpami zimą nie ma żartów.

Najkrótsza trasa do Livigno prowadzi przez tunel Munt la Schera. Otwarty w konkretnych godzinach, więc weź sobie traf, gdy masz do pokonania ponad 1000 km! Albo gdy w drodze do tunelu nagle zatrzymujesz się przy szlabanie: droga zamknięta, nie ma jazdy dalej. Ładuj auto na pociąg, tylko tak się przedostaniesz.

Sytuacja komplikuje się nawet bardziej, gdy ten strategiczny tunel koło Livigno o długości niespełna 4 km zostaje zamknięty, np. z powodu dużych opadów śniegu. Jesteś wtedy mówiąc wprost w czarnej dupie. Jedziesz zupełnie naokoło i mimo że pokonujesz jedynie 170 km więcej, 7 godzin później znajdujesz się po drugiej stronie góry w St. Moritz po stronie szwajcarskiej, w linii prostej jakieś 30 km od Livigno. To boli! Powrót do Wrocławia trwa 17 godzin, a na autostradzie w PL nie wiedzieć czemu widzisz góry. Przed domem śnieg, choć go nie ma:)

*W chwili gdy publikuję tego posta, Livigno jest odizolowane od świata. Nie ma możliwości wjazdu ani wyjazdu… Uciekliśmy w porę!

Znowu się udało

Nogi niepołamane, ubezpieczenie się nie przydało, a te wszystkie kanapki z serem nie poszły mi jakimś cudem w boczki. Następna kanapka z serem na kolejnych nartach kiedyś.

Livigno. Info dla narciarzy w pigułce

  • 115 km tras narciarskich.
  • 28% łatwych, 55% średnich, 17% trudnych. Zdecydowanie przeważają trasy “czerwone”, czyli takie dla średnio-zaawansowanych.
  • Ponad 30 wyciągów, zamykane gdy mocniej wieje (zwłaszcza te wyższe). Info na temat otwarcia wyciągów na oficjalnej stronie Livigno (wszystkie zawsze otwarte, kocham optymizm Włochów :)) lub na stronie wyciągu Carosello 3000 (bardziej wiarygodne, ale dotyczy wyciągów tylko po stronie Carosello 3000).
  • Godziny otwarcia wyciągów: 9:00 – 16:30 (w czasie naszego pobytu w drugiej połowie stycznia, potem ma się wydłużyć do 17:00).
  • Wystarczy jeden skipass na wszystkie wyciągi. 6 dniowy w tzw. “sezonie” kosztuje 197 Euro, dla 16-latka też… Ceny skipassów.
  • Po całym Livigno kursują 4 bezpłatne linie autobusowe (Rossa, Verde, Gialla i Blu), często jeżdżące, dowożące narciarzy do wszystkich wyciągów.
  • Hotel lub apartament można zabookować na oficjalnej stronie Livigno. Bardzo sprawnie to działa. Oferty otrzymałam na email w przeciągu kilku minut. Orientacyjnie cena za tydzień w hotelu ze śniadaniem i kolacją to wydatek rzędu około 1600 Euro za 3 osoby albo około 750 Euro za apartament bez wyżywienia.

Ewentualne dodatkowe opłaty na trasie do Livigno:

You Might Also Like

4 komentarze

  • Reply Wojtek 23 stycznia 2018 at 08:19

    Po sztormie na Bałtyku w czasach studenckich mam ogromny szacunek do żywiołu wody. Po Powrocie z Alp (Livigno ciągle isolata) nabrałem nowego spojrzenia na góry. Ale stoki, narty, słońce, koryto .. bezcenne 🙂

    • Reply pieprznik 23 stycznia 2018 at 09:53

      Livigno isolato. Zwialiśmy rzutem na taśmę. Ale nie wiem w sumie czy się cieszę 😀

  • Reply tadeusz 25 stycznia 2018 at 16:21

    Witam. Gratuluję aktywności ruchowej, nie tylko w lasach. Widoki piękne,wydaje się że jest luźniej na stoku jak u nas. A jak wypadamy z tym sportem- Tatry czy bliżej Sudety na tle Livinio? Serdecznie pozdrawiam .

    • Reply pieprznik 25 stycznia 2018 at 16:30

      Haha, dzięki:)
      Niestety, mimo aktywności, oponka się zrobiła od tej ilości sera i makaronów…
      Szczerze od kiedy rozsmakowałam się w Alpach, nigdy nie wróciłam na polskie stoki.
      Ale nie wiem jak jest u nas teraz. Znam tylko Szklarską Porębę sprzed 30-35 lat. Pewnie się od tamtej pory wiele zmieniło na lepsze:)
      Pozdrawiam już z przedwiosennego Wrocławia!

    Skomentuj

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.