W tym roku postanowiłam się przeprosić z grzybami marynowanymi. I to był strzał w dziesiątkę! Pierwsza partia zniknęła kilka dni po zrobieniu 😀 Kolejna wstawiona i już “się przegryza”.
Przepis na podstawie tego podanego w książce “Biografia prawdziwka” Påla Karlsena.
Pierwszy raz robiłam grzyby marynowane tą metodą. Byłam trochę sceptycznie nastawiona, bo w sumie nie przepadam za oliwą z oliwek, którą zalewa się ugotowane w occie grzyby. Efekt przerósł moje oczekiwania! Grzybki smakują fantastycznie!
Do marynowania nadaje się wiele gatunków grzybów, ja szczególnie lubię borowiki szlachetne i podgrzybki brunatne (małe i średnie, ładne egzemplarze). Maślaczki też dają radę!
Składniki
- Grzyby (mniej więcej zawartość małego koszyka)
- 0,75 l octu 10%
- 0,75 l wody
- Sól
- Około 1 szklanka dobrej jakości oliwy z oliwek
- Przyprawy, jakie kto lubi, przykładowo: liść laurowy, ziele angielskie, gorczyca, świeże zioła takie, jak: tymianek czy rozmaryn
Przygotowanie
- Grzyby oczyścić, większe pokroić na duże kawałki, umyć.
- Grzyby wrzucić do lekko osolonej, gotującej się wody z octem w proporcji 1:1 (jeśli marynujemy różne gatunki, każdy gatunek gotujemy osobno).
- Gotować 10 minut.
- Odcedzić i przepłukać zimną wodą.
- Włożyć do wcześniej wyparzonych słoików, prawie do pełna, razem z przyprawami.
- Uzupełnić do pełna oliwą.
- Zakręcić szczelnie, nie trzeba pasteryzować.
Można jeść już po kilku dniach, jak “się przegryzą”. Pycha:)
Nie wiem jak długo wytrzymają takie niepasteryzowane, ale coś czuję, że u nas to nie będzie problem. I tak zostaną pożarte grubo przed rozpoczęciem zimy. Jak dostajemy dżemy od mojej kuzynki Alicji, 5 słoików potrafi zniknąć w jeden dzień…
2 komentarze
Potwierdzam! Oblizuję! Czekam!
Haha, pierwszy wyjadacz! 😀