Och, jak bardzo chciałam wziąć w ten weekend udział w konkursie na pierwsze smardze i smardzowate*, ale niestety nie powiodło mi się!
Gdzie szukać. Smardze i topole.
Przeczytałam gdzieś ostatnio, że smardze lubią topole i od razu przeskanowałam w głowie znane sobie miejsca z topolami (bardzo zaczęłam lubić topole i zwracać na nie uwagę, od kiedy w maju zeszłego roku znalazłam pod nimi pierwsze swoje koźlarze czerwone 2019 roku, i to praktycznie pod Wrocławiem!).
W sobotę, która rozjechała mi się niemiłosiernie na przebrzydłych pracach gospodarskich, postanowiłam sprawdzić wyżej rzeczone topole „od kozaków czerwonych”, a mianowicie topole Lasu Mokrzańskiego pod Wrocławiem, od strony Wilkszyna. Okazało się, że w głąb od tych przydrożnych topoli rozciąga się całkiem spory topolowy las! Beznadziejnie bezsmardzowy wszakże.
Wcześniej przeszłam się wzdłuż drogi między tabliczką „Wrocław” a tabliczką „Wilkszyn”, jakże atrakcyjna wydała mi się, mimo całej sterty śmieci! Przeszukałam obie strony, gorączkowo patrząc pod topole i brzozy, a także za ogrodzenia przydrożnych działek. Tam też ani śladu smardzów.
To gdzie jechać
Byłam pewna, że w niedzielę pojadę do Nowej Bystrzycy, gdzie do tej pory trafiłam na jedyne w swoim życiu naparstniczki czeskie oraz jedyne smardze rosnące w Naturze (poza tym miałam więcej szczęścia do smardzów, które wyrosły na rabatkach wysypanych korą we Wrocławiu). Do ostatniej chwili nie wiedziałam, gdzie w końcu wyląduję, aż musiałam się zdecydować, czy na obwodnicy Wrocławia ładować w lewo – na Kłodzko, czy jednak w prawo, w stronę nizinnych rejonów Dolnego Śląska.
Bałam się, że w Górach Bystrzyckich wciąż panuje zima, i o ile można się po mnie spodziewać, że pojadę 115 km po jedną naparstniczkę (po zdjęcia), wybrałam ciepło przedwiosennego dnia i trochę więcej czasu na chodzenie po lesie.
Moje pierwsze czarki!
Zdroworozsądkowy wybór zrekompensowało mi znalezienie swoich pierwszych w życiu czarek (pewnie austriackich), a poszukiwałam ich w tym roku już od dobrych kilku tygodni, więc bardzo miłe to było <3 Ponieważ miałam więcej czasu oraz ciekawy kolorystycznie materiał, ułożyłam pierwszą w tym roku kompozycję grzybową.
Do tego, zarówno w sobotę pod Wrocławiem, jak i w niedzielę w Rudzie Żmigrodzkiej wpadłam na czernidłaki błyszczące. Wyjątkowo wczesne jak na tę porę roku znalezisko? W atlasach podają, że występują od maja. Pewnie to kwestia ciepłej zimy.
Lasy wydawały się wręcz idealne dla smardzów, a jednak…
Rozglądałam się cały czas za smardzami, czy smardzówkami (piestrzenica również przyprawiłaby mnie o palpitacje serca, choć to grzyb trujący!), las wydawał się dla nich niezwykle sprzyjający (ze strumieniami i terenami podmokłymi, z naprawdę sporą ilością topoli i innych drzew liściastych). I choć przedreptałam jak mniemam z dobrych 10 km, nie udało się znaleźć wymarzonych okazów, by móc się tym potem przechwalać na fejsie i na blogu 😛
I tak miły dzień w lesie
Mimo że w ostatniej chwili zrezygnowałam z wyjazdu do Nowej Bystrzycy, na który tak naprawdę miałam serdeczną ochotę, spędziłam przyjemne chwile w lesie w Rudzie Żmigrodzkiej i nad Stawem Jamnik. Było mi ciepło, z radością obserwowałam budzącą się do życia wiosnę, masę nowych, młodych roślinek, a wśród nich tak lubiane przeze mnie przebiśniegi!
Kilka uwag o smardzach, naparstniczkach, piestrzenicach
*Pojawiły się już doniesienia o pierwszych smardzach, naparstniczkach czeskich i piestrzenicach 2020 w Polsce. Sezon na nie trwa przeciętnie od marca do maja. Wcześniej niż smardze zaczynają się naparstniczki. Naparstniczki są w Polsce pod ochroną. Smardze pod częściową (można pozyskiwać z działek, terenów miejskich, z lasu nie). Piestrzenice są trujące!
Kilka uwag o czarkach
Czarka austriacka była w Polsce gatunkiem ściśle chronionym, w 2014 została wykreślona z listy gatunków grzybów chronionych. Niezwykle podobna do niej jest rzadka czarka szkarłatna, gatunki do rozróżnienia tylko mikroskopowo. Są to grzyby jadalne.
Brak komentarzy