Miałam teraz tydzień urlopu i spędziłam go w ulubionych lasach, na grzybach, z ulubioną siostrą:) Pewnie gdyby był jakiś niesamowity wysyp, opisałabym zebrane gatunki i ilości, warunki pogodowe oraz prognozy na wrzesień. Ale przez cały wyjazd chodziła mi po głowie zupełnie inna obserwacja, mianowicie, jak to charakter i nastawienie warunkują odbiór rzeczywistości. Także w lesie.
Do czytania z przymrużeniem oka. Drę z siebie łacha:)
No bo nie było wysypu?
No nie, przecież że nie. Dlaczego jednak moja siostra Ola miała na ten temat zgoła inne zdanie? Jej się podobało!
A mi: pierwszego dnia było za gorąco, drugiego nie podobał mi się las, a potem było mi jednak za mokro. I ogólnie gatunki grzybów nie te.
Ja się nie dziwię, Marianka, że ty jesteś nieszczęśliwa
Prosto w punkt wypaliła któregoś razu Ola, jak podgrzybki były dla mnie za mało brunatne, a dla niej były w sam raz. Jak kropka nad “i” pojawił się wtedy w lesie człowiek z ogromnym wiadrem pełnym może nieidealnych grzybów, jednak z bardzo zadowoloną miną.
W poszukiwaniu idealnych warunków grzybowych
- Musi pachnieć ziemią, ale nie może być za mokro, żebym mogła się pokładać i robić makro-foty.
- Prawdziwków ma być dużo i tylko młode sztuki. Jeśli inne gatunki, to też młode i z najwyższej półki.
- Las ma być sosnowy i bezkrzaczasty, na skraju brzozowy, najlepiej zagajnik koło lasu starego, przedzielone leśną dróżką. A jeszcze najlepiej-najlepiej: ma to być TEN zagajnik w Kosarzynie.
W poszukiwaniu innych idealnych warunków
Kawa musi być idealnie gorąca, herbata zalana nie do końca, surówka z selera z pokrojonych nożem pałeczek (nie starta na tarce!), woda cieplejsza niż w temperaturze pokojowej, cebula w przezroczystych plastrach, ciasto spoza lodówki, itd…
Podsumowując urlop bardzo mi się podobał:)
I już szykuję się do następnego, w Tatrach. Strasznie jestem ciekawa, jak tam się zbiera grzyby. Czy będzie mi się podobało, czy może sfoszę się na Tatry od razu na starcie:)
Zdjęcia na których jestem: Panna Sieniuć Fotografia <3
2 komentarze
A u mnie – wręcz przeciwnie:) Woda chlupie w dziurawych gumiakach że słychać mnie na pewno z daleka, pajęczyn mam na sobie niemal tyle, że równie dobrze mógłbym zrzucić z siebie ciuchy i chodzić ubrany tylko w nie, stopy poobcierane bo buty za ścisłe, pot się leje od przeprawy przez doły i chaszcze – ale cieszę się jak głupi!:) Raz, ze grzybów w bród, dwa, że chyba męski instynkt łowiecki odgrywa tutaj jakąś rolę (grzybobrania to namiastka polowania;) ”Podgrzybki za mało brunatne” – rozwaliło mnie to:) A prawdziwki to pewnie fałszywki?;)
Haha, już Cię widzę w tych gumiakach i pajęczynach:)
Ja też kocham się czołgać po zagajnikach, tam sa często najlepsze grzyby.
A przy tym ile pajęczyn zgarnę na twarz, to moje. Także znam te klimaty doskonale.
A żebyś wiedział, że niektóre prawdziwki to fałszywki 😀
Miłego dnia ☀️