Jakie jest polskie morze każdy wie: niepewna pogoda, smażalnie, gofrarnie i przywiezione potem do domu, nadprogramowe kilogramy, krzyki na plaży (“nie idź tam!”, “przynieś mi piwo!”, “ku-ku-ry-dza, ku-ku-ry-dza!”), plastikowe miejscowości z kramami na każdym kroku. Mimo wszystko polskie morze ma swój absolutnie niepowtarzalny urok!
Gdy moja siostra Ola rzuca któregoś dnia:
Marian, a może wyrwiemy się nad morze?
– nie trzeba mnie dwa razy namawiać. Kierunek Dziwnów, wybrany właściwie całkiem przypadkowo.
Pierwsze morza zobaczenie najbardziej magiczne
To zawsze najcudowniejszy moment każdego wypadu nad Bałtyk. Zbliżasz się do wydmy, wstrzymujesz oddech, stajesz na palcach, i jest! Jest! Rozpościera się stalowo-szare albo niebiesko-zielone. Polskie morze. Przed oczami i w sercu nostalgiczne migawki z dawnych wypadów nad morze z rodzicami (jeszcze z XXgo wieku :D).
Nas z Olą łączy wiele. Między innymi fotografia.
Zachód słońca nad morzem – foto klasyk
Dlatego gdy idziemy na zachód słońca i trzy godziny pstrykamy foty jednego kamienia, to każda z nas jest w ekstazie, nikt się nie nudzi, nikt nikogo nie pogania. Wymienimy się obiektywami, statyw sobie pożyczymy. A potem będziemy obrabiać nasze zdjęcia godzinami i jest cudownie!
Sesja beauty na plaży
Sesje w kombinezonach i kieckach? O yes please! Ola wie jak się ustawić, jak ustawić mnie i jak ustawić aparat, więc efekty są dla nas bajeczne, a poziom radochy max.
Dziwnów City
Zabookowałam pierwsze lepsze co mi się spodobało na booking.com, i tak to dziwnym trafem padło na Dziwnów. I choć nasz pensjonat był naprawdę miły i ślicznie urządzony (Morza Szum, polecam z całego serca), do Dziwnowa to my raczej ponownie nie zawitamy.
Atrakcje zachodniopomorskiego
W okolicy na pewno warto zobaczyć Woliński Park Narodowy, z przepięknymi klifami i lasami bukowymi (niestety nie można zbierać grzybów, oh no, no, no!) oraz Międzyzdroje.
My dotarłyśmy na te klify w zabawny sposób, przez jakąś bazę wojskową (Ola stwierdziła, że to wygląda jak miejsce po wybuchu nuklearnym; zapytałyśmy dwóch wojskowych “gdzie są widoki z klifu“, a oni na to, że “widoki to mają teraz oni” 😀).
Po tej dziwacznej wyprawie, pojechałyśmy na obiad do Międzyzdrojów, a nażarte i pełne werwy ruszyłyśmy plażą na zachód słońca w stronę tych samych klifów. Okazuje się, że zbędne są karkołomne wyczyny. Ktoś chce się wdrapać na klif? Proszę bardzo, na plaży za Międzyzdrojami są schody, lol. Także ten tego, nie polecamy trasy od strony Białej Góry.
Ja to jednak kocham Hel
Bo na Helu jest magia. Z jednej strony pełne morze, z drugiej zatoka. I za tą zatoką, pełną kolorowych kite’ów na niebie, szczególnie przepadam. A także za urokliwymi, małymi plażkami przy miejscowości Kuźnica. I nie ma lepszych gofrów niż na kempingu kite’rskim w Chałupach:)
Uwaga techniczna
Nad morzem warto uważać na sprzęt fotograficzny: najważniejsze to chronić go przed piaskiem, zwłaszcza przy zmianie obiektywów, gdy może się dostać do wnętrza aparatu (i kuźwa, dostanie się na bank!).
Piasek, piana morska i plamy na zdjęciach murowane.
Zdjęcia do wpisu: Panna Sieniuć Fotografia (dzięki mój mistrzu <3) oraz pieprznik.
6 komentarzy
Jak dobrze, że w góry mnie zabierzecie na widoki 😀
O yes ML <3
Będziesz musiał znosić 3 godzinne sesyjki z piorunami 😀 I nie można "żmędzić" ("rzmędzić"??) 😀
Wojtek nie wiesz na co się piszesz, te widoki będą okupione godzinami czekania na nas podczas ulewy w Tatrach, bo koniecznie będziemy musiały zrobić “jeszcze jedno zdjęcie'” 😀
Amen 😀
Wróble i fala <3 Wracaj Marianna, bo we Wrocławiu ponoć grzyby zawitały!
Dzięki Maciek 🙂 Wracam, ale zarazem od razu ruszam dalej. Po grzyby mam nadzieję!