Najeździłam się ostatnio, ale pierwsze borowiki ceglastopore znalazłam prawie pod domem: w podwrocławskim Lesie Mokrzańskim! Do tego prześlicznej urody koźlarze czerwone oraz puchate.
Sytuacja wygląda dość obiecująco, we Wrocławiu maj i początek czerwca były deszczowe, noce ciepłe, a temperatura w dzień nie za wysoka.
Czyli piękna rekompensata za kwietniową suszę!
Po pracy lecę w te pędy czy to do Lasu Mokrzańskiego, czy do Lasu Ratyńskiego i z ekscytacją eksploruję podwrocławskie ziemie. Muszę przyznać, że wolę Las Mokrzański i on szczodrzej mnie obdarza. Natomiast w Lesie Ratyńskim mam swoją świetną, i jak się okazuje – ukrytą miejscówkę na koźlarze puchate (Leccinum albostipitatum);)
Borowiki ceglastopore pod Wrocławiem to było dla mnie spore zaskoczenie. Kojarzę je przede wszystkim z górami, a na nizinach widziałam je dotąd jedynie w bukach lub w lasach z domieszką buków. A tu proszę – takie niepozorne środowisko, zwykłe małe sosenki i brzózki, gdzieś tam w oddali potężny dąb. Zaraz obok ludzkie domostwa.
Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że znoje dnia codziennego (przebrzydły home-office w huku młotów przylegającej do mojego domu budowy nowego, cudnego osiedla dla Wrocławian, ble!), tak sowicie wynagradzane są z chwilą wyciągnięcia z kompa „smart karty”. Pół godzinki później znajduję się w raju.
Przez te grzyby nie mogę ogarnąć nic innego w życiu, bo perspektywa pójścia do lasu zawsze wygrywa z czymkolwiek innym 😀 Z resztą życie miejskie i tak straciło dla mnie swój powab. Dziwna sprawa.
Kilka „ceglasi” tam dalej dla mnie podrasta, zostawiłam wczoraj te maleństwa do podtuczenia. A borowiki ceglastopore to dla mnie jeden z najlepszych wyborów na tzw. „grzybowy sosik”. Pychotka.
4 komentarze
Pycha było 🙂 Poproszę znowu <3
Ależ oczywiście Kochanie, będę Cię karmić. Sezon dopiero się zaczyna:)
Cuuudne zdjęcia!!! Grzyby również – jak na tę porę roku to aż jestem zdziwiony.
Dzięki Ci. A wczoraj w innym miejscu we Wrocławiu, którego na razie nie ujawniam, to dopiero się działo! Jednak burza i ulewa, a potem ciemność udaremniły moje fotograficzne łowy. Mam nadzieję, że niedługo tam wrócę. W maju / czerwcu już spokojnie można spotkać pierwsze “normalne” grzyby:) Pozdrawiam!