DOBRODZIEJSTWA MATKI NATURY

Atlas roślin (nie)pospolitych

11 grudnia 2016
Grzyby i rośliny polne

Od zawsze najbardziej lubię rośliny dziko rosnące. Potem ogrodowe. Najmniej wszelkie masowo uprawiane. Grzyby – wiadomo – są poza wszelkimi klasyfikacjami! Zresztą grzyby to nawet nie rośliny, to osobne królestwo żyjątek. Grzyby są po prostu wyjątkowe:)

Dawno temu ukształtował się mój kanon botanicznego piękna i taki pozostał po dziś dzień.

Sto razy bardziej cieszy moje oko grubaśny i wypasiony czerwony ogrodowy tulipan albo zamszowy, fioletowy, dorodny irys, niż ich kwiaciarniane odpowiedniki! W maju wykupuję “od baby” całe dostępne na ulicach Wrocławia zapasy piwonii, a jesienią działkowe bukiety skomponowane z astrów, nagietków, dalii czy zasuszonych zatrwianów.

Ale nic w moim przekonaniu nie równa się temu co rośnie w lesie, na polach i na łąkach! Bukiet leśnych kwiatów, które przywiozę do domu razem z grzybami jest dla mnie najpiękniejszy. Kocanki piaskowe, krwawnik, dzikie goździki, macierzanka, świerzbnica leśna, lnica pospolita – jak to się wdzięcznie potem prezentuje w domu! (świerzbnico leśna, lnico pospolita, ale mogłybyście mieć ładniej na imię).

Do wielu kwiatów i ziół mam ogromny sentyment. Piwonie prosto z ogrodu na urodziny przynosiła mi Ada. Piękne bukiety z suszonych kwiatów robiła siostra mojej mamy. Lubiłam jej pomagać w polu i w ogrodzie, a suszone kwiaty mam często w domu, na przykład kocanki albo te… no… zatrwiany – jestem pewna, że jakoś inaczej się na nie potocznie mówi, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć jak!

Szczególne miejsce w moim sercu zajmują te rośliny, które kojarzą mi się z moją mamą. Te które razem zbierałyśmy, te, które ona lubiła, a nawet te, którymi mnie katowała dla zdrowotności. Mamine na zawsze pozostaną dzikie róże, cykoria podróżnik, dzikie goździki, krwawnik, kozieradka, jaskółcze ziele, irysy…

You Might Also Like

Brak komentarzy

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.