Parę dni temu zostałam wezwana przez wujka Jana na majówkę w Naturze. Cudny to był i magiczny wypad do lasu i na bujne wczesnoletnie łąki. Dla mnie także edukacyjny. Oznaczaliśmy bowiem gatunki roślin i drzew.
Nie wyniosłam tyle wiedzy ile bym chciała, bo “robiłam za” fotografa, operatora filmowego oraz po prostu kompana wyprawy. Ale coś tam sobie pozapisywałam. Oczywiście bardzo wiele z tych roślin znam (z widzenia) i pamiętam jeszcze z wczesnego dzieciństwa. Nie wiem tylko jak się nazywają:)
Jan za to jest totalnie obtrzaskany i obeznany z większością roślin i drzew, i wyciągał atlas właściwie tylko po to, by potwierdzić wiedzę, którą już i tak posiada, oraz próbując wyedukować mnie, wiecznie zachwyconego, ale i nieco niedouczonego miłośnika Natury.
Zakochana w przetaczniku
Absolutnym hitem wyprawy był (uwaga, otwieram notatki, bo już zapomniałam nazwę) przetacznik ożankowy. Uroczy, niepozorny, malutki, błękitny kwiatuszek, który rośnie nawet przed moją pracą we Wrocławiu. Bardzo pospolity, jednak niezwykły.
Ze zraszaczem (sama sobie wyprodukowałam efektowną rosę na poniższym zdjęciu; dzień był słoneczny, a pora bynajmniej nie wczesna) uwiesiłam się też nad bodziszkiem cuchnącym (pachniał ładnie – nie powiem – i po łacinie też nazywa się ładnie: geranium robertianum).
Miałam nadzieję na konwalie majowe, ale konwalie to towar w cenie, były już pozrywane! Za to złapałam w kadr podobne nieco do konwalii, a też fotogeniczne kokoryczki wielokwiatowe. Znaleźliśmy również czosnek niedźwiedzi.
Bogactwo łąk i pól
Na łąkach i w lesie jest teraz prawdziwe bogactwo wszystkiego. Serce rośnie, oczy pląsają. Kwiaty głogu gotowe do zbierania na nalewkę. Gwiazdnica pospolita i wilczomlecze zlewają się w biało-żółte dywany. Jaskry i żywokosty zwiastują nadejście lata. Macierzanka wabi zapachem. Rzepak oszałamia zapachem i kontrastem na tle nieba. Pokrzywy i jasnoty mówią “zjedz mnie”. Tasznika zjadam. Dzikie poziomki obsypane kwieciem, już prawie “w ciąży” (tak zawsze myślę o dojrzewających owocach).
Drzewa
A drzewa? Zadzierasz głowę i ich majestat zapiera ci dech w piersi. Czytam teraz “Sekretne życie drzew” i w życiu w czasie lektury nie da się przeżyć tego, co po prostu obcując z przyrodą, wsłuchując się w nią i próbując sobie wyobrazić jak długo przed tobą te drzewa już tu były.
Nazajutrz po wyprawie dostałam od znajomych z pracy świetną książkę “Dzika kuchnia” wspaniałego Łukasza Łuczaja. Na pewno pomoże mi w dalszej nauce oznaczania gatunków roślin. Kolejny wypad – już w ten weekend, i to nie byle gdzie, bo do mojej grzybowej mekki … Kosarzyna!
4 komentarze
Przepiękny spacer, przecudne zdjęcia i wyborne towarzystwo.Czegóż chcieć więcej?
Ha, dokładnie! W takich chwilach życie jest najpiękniejsze!
Dzięki Barb:)
Też byłem zachwycony. Otrzymałem zdjęcia. Na jednym jakieś dwie Laszki …
Dwie Laszki… Hm, próbuję sobie przypomnieć:) Trzeba szybko powtórzyć! Już rosną nowe roślinki!