Jest 22 października i doczekaliśmy się wreszcie podgrzybków😊 Pojawiają się od kilku dni i z każdym kolejnym wyjściem do lasu spotykam ich coraz więcej. Najpierw w towarzystwie kani, potem maślaków, a teraz – to już solo. I patrzcie – musieliśmy na nie czekać dobre trzy tygodnie od początku ostatnich opadów pod koniec września. Ściółka dostała nieźle w kość po tej ostatniej letniej suszy. Odkryłam nowy piękny las. Na dodatek koło Wrocławia! Któregoś razu, z powodu nagrań do Dzień Dobry TVN,…
Choć może niekoniecznie tego, które nam się skrycie lub jawnie najbardziej marzy😉 25 września, po 3 tygodniach suszy, spadł długo wyczekiwany deszcz i od razu tego samego dnia po pracy pognałam do lasu sprawdzić, czy już coś rośnie. Oczywiście nie jest to możliwe, tak jak ostatnio pisałam: grzyby nie rosną jak grzyby po deszczu. Po opadach z reguły na grzyby trzeba poczekać, od kilku dni do 2-3 tygodni i niestety w sporej części kraju wciąż czekamy. Nie zmienia to faktu,…
W tej chwili to właściwie trudno uwierzyć w te wysypy grzybów z pierwszej połowy września. W te Szklarskie Poręby, te prawdziwki rosnące grupami po dwadzieścia parę😉 Od kilku tygodni w lesie – uczący cierpliwości – brak przeciętnie występujących o tej porze roku grzybów jadalnych. O ładnym, młodym podgrzybku, prawdziwku czy kozaku w większej części Polski można tylko pomarzyć. Zupełnie inaczej niż rok temu, kiedy październik naprawdę pięknie darzył grzybami. Wszędzie straszą trupy grzybów, które wyrosły po opadach deszczu z końca…
Ja nawet wzięłam z tej okazji urlop i celebruję każdą możliwą chwilę w lesie. A las darzy teraz pięknie. Przynajmniej w górskich rejonach Dolnego Śląska. Z tego co słyszę, niziny też startują. Oby wysyp grzybów trwał jak najdłużej. Bo co kojarzy się bardziej z sezonem grzybowym niż sam wrzesień? Dla mnie sezon trwa co prawda cały rok, ale właśnie teraz przeżywam najbardziej grzybne i najciekawsze wyjścia do lasu. Paweł Lenart zapytał mnie ostatnio w wywiadzie, jaki będzie według mnie ten…
W ostatnią niedzielę powtórzyłam Bardo i tym razem nie udało się już wyrwać z jego macek w ogóle 😀 Bo tak jak poprzednio, planowaliśmy krótki rekonesans, a potem dalej – w Góry Bystrzyckie. Cały dzień snuliśmy się jednak po mglistych, deszczowych lasach Barda i ostatecznie nie wiem, czy to była dobra decyzja. Dlaczego? Bo obok w Kłodzku był totalny wysyp prawdziwków, być może w Spalonej i Lasówce też, ale tego już się nie dowiemy. Jak zwykle nie chodziło mi o…