Trwa w najlepsze sezon na pieprzniki jadalne, znane bardziej jako kurki. W niektórych rejonach Polski występują teraz w masowych ilościach!
Z racji nazwy bloga czuję się niejako zobowiązana do poświęcenia pieprznikom posta, na bogato ozdobionego wypasionymi zdjęciami tych żółtych, fotogenicznych grzybów, ale wierzajcie – nie łatwo mi to zrobić, bo doprawdy nie mam szczęścia do tego akurat gatunku. I jakoś nigdy nie miałam.
Dziś będzie trochę przydługawo, bo wrzucam info z trzech grzybowych miejsc.
Kurki z widokiem na morze
- Kurki nadmorskie
Urlopowałam się niedawno na Helu i obok typowo nadmorskich atrakcji, nie mogłam sobie odmówić wypadu do lasu (dwa razy). Na Helu są wspaniałe lasy i można do nich pojechać rowerem, bo wzdłuż zatoki ciągnie się malownicza ścieżka rowerowa.
- Świetna ścieżka rowerowa ciągnie się przez cały Półwysep Helski
No więc ja pojechałam na grzyby, a mój mąż na rower i na jagody:)
- Selfie z perwszymi tegorocznymi kurkami
- Smak leśnych poziomek jest nie do podrobienia!
Mimo wspomnianych wyżej doniesień o wysypie pieprzników, ja nie miałam tyle szczęścia. Natrafiłam na zaledwie jedno pieprznikowe miejsce. Aż dziwne, bo las wyglądał mega obiecująco, a i warunki pogodowe wydawały się wyjątkowo sprzyjające.
- Na razie muszę się zadowolić taką ilością:) Fot. Wojtek Kasperczyk
Zabawne, bo wpadłam na te kurki dokładnie w chwili, gdy gadałam sama do siebie: “o, tu mogłoby rosnąć coś fajnego”. Często tak mam, że jak wypowiem grzybowe życzenie na głos, to natychmiast się materializuje.
Niemniej jednak dwie jajeczniczki “na małych” kurkach na Helu pożarłam.
- I gofery też pożarłam… Fot. Wojtek Kasperczyk Jr
Kurki kujawsko-pomorskie
Nie podłamałam się, bo liczyłam na to, że “wyżyję się” kurkowo w jakimś lesie w drodze powrotnej z Helu do Wrocławia. Google maps, największa zielona plama, w najmniejszej możliwej odległości od trasy i wybór miejsca padł na okolice Warlubia. Chwała moim chłopakom za to, że wypuścili mnie z auta, mimo perspektywy kolejnych sześciu godzin w trasie. Wygląda na to, że pogodzili się już z tym, że mają do czynienia z beznadziejnym przypadkiem.
- Sponsorami grzybobrania w kujawsko-pomorskim był Wojtek Kasperczyk i Wojtek Kasperczyk. Matki nie ma, można rzucać nożem w kartę.
Lasy na pograniczu województwa pomorskiego i kujawsko-pomorskiego szalenie mi się podobają! Bardzo podobne do zielonogórskich: iglaste, z piaszczystym, bezchaszczowym podłożem. Chciałabym się z nimi kiedyś na spokojnie bliżej zapoznać.
- Lasy w województwie kujawsko-pomorskim
- Dużo takich latało, ten mi elegancko zapozował
- Macierzanka przypomina mi czasy dzieciństwa i … Mamę…
I choć znowu znalazłam tylko ze dwie garstki kurek oraz parę innych niejadalnych grzybów, to i tak spędziłam w lesie cudowne półtorej godziny, do czasu gdy wyrzuty sumienia kazały mi wracać do auta. Zresztą czuję, że mogło tam być o wiele więcej grzybów. Gdybym tylko miała szansę je odkryć!
- A jak nie ma koszyka, bierzesz do lasu cokolwiek przewiewnego. Dwa kilogramy kurek to by toto nie wytrzymało, ale mi to chyba “nie grozi”…
Kurki kosarzyńskie
Siostra Ola donosi mi dzisiaj, że w Kosarzynie z grzybami też nieszałowo. Tylko kurki i to mało. Trzeba się nałazić, żeby cokolwiek nazbierać. A liczyłam na to, że w najbliższy weekend poszalejemy razem po lesie. Ale kto to tam wie, w końcu do weekendu jeszcze całe 3 dni…:)
I mi wcale nie chodzi o te ilości, o posiadanie grzybów, o zjedzenie ich, zamrożenie czy inne zabezpieczenie na przyszłość. Chodzi o … szukanie grzybów. Napawanie się. Po prostu jaranie się znalezieniem. Ech, te grzyby nie dają mi spokojnie żyć:)
4 komentarze
Jak byś chciała SUPER-wypasioną miejscówkę kurkową koło Chojnic to służę (priv).
Ba, no pewnie, że chcę! Mowa o Chojnicach w pomorskim?
Miłego wieczoru:)
Napisz do mnie, opiszę Ci szczegółowo
Jasne! Napiszę, dzięki!