W sobotę rano przywitały mnie pierwsze rozkwitnięte tulipany! Zachęciło mnie to do podziałania w ogrodzie – poleciałam zakupić różne kolorowe kwiaty do doniczek, umyłam okna, a najfajniesza z tego wszystkiego była oczywiście sesja foto.
No bo w sumie wszystko co do tej pory sprowadziłam do ogrodu, to przede wszystkim po to, by móc to fotografować:)
Fotografowanie kwiatów – nie ma to jak własnych parę sztuk!
Wszak nic nie zapewnia takiego komfortu fotografowania, jak posiadanie własnych kwiatów i własnego kawałka ziemi. Rozkładasz sobie na nim swój kramik, obiektywy i tła walają się, gdzie ci się żywnie podoba, nikt na ciebie krzywo nie patrzy, jak coś w roztargnieniu przydepniesz. Głupie pozy? Dżinsy spadające z tyłka? Nieważne:)
Ogród niepiękny? Coś się wyrzeźbi!
I choć, poza tymi paroma kwiatuszkami, co to mi dotąd wyrosły (wiele posadzonych gatunków zaginęło w akcji), wygląd naszego ogrodu wiele pozostawia na razie do życzenia. Przy makrofotografii jednak niewiele potrzeba, by coś sprytnie zaaranżować, i ładny z tego obrazek uzyskać.
Czekamy na kolejne gatunki kwiatów
A jak dobrze pójdzie, w naszym ogrodzie powitamy kiedyś i te parę dni temu zasadzone konwalie, piwonie i frezje. Fotografowałabym <3
2 komentarze
A w naszym ogrodzie „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”
<3 No na pewno :D