W sumie to 3 lata skończył w listopadzie 2019, ale „nie wyrobiłam się” z postem na czas 😀
To był niezły blogerski rok, zwłaszcza jak chodzi o ilość miejsc, w które w 2019 roku pojechałam. Tematów więc nie brakowało. O grzybowych wyjazdach pisałam w podsumowaniu sezonu grzybowego 2019.
Ale na pieprzniku poruszam też tematy „lifestylowe”, gdzie opisuję głównie podróże nie grzybowe, a tych w 2019 zaliczyłam naprawdę dużo! Byłam w Maladze, na Wybrzeżu Amalfi, w Lizbonie, Budapeszcie i na Majorce.
I tu, mimo ponad trzech lat prowadzenia bloga, cały czas wisi nade mną nierozwiązany problem tego, czy ja w ogóle ten lifestyle na pieprzniku chcę. Już kilka razy przymierzałam się do wywalenia go z bloga (ale nie mojego życia :D). Potem czytałam raz jeszcze wszystkie posty lifestylowe i myślałam:
Nie, to niezłe jest. Ja to jednak chcę.
Google twierdzi na przykład, że post o Maladze to jeden z popularniejszych u mnie.
Jak chodzi o grzyby, to na pewno przez ostatnie 3 lata sporo się o nich dowiedziałam, choć wciąż daleko mi do eksperckiej wiedzy. Chciałabym się nauczyć więcej na temat grzybów, ale także drzew i w ogóle roślin. Niedawno, jak wiecie, zapałałam do układania grzybowych kompozycji, z udziałem roślin i nie chcę dostawać po głowie za zbieranie czegokolwiek pod ochroną😉 Z resztą, i to przede wszystkim, świat przyrody to coś, co mnie po prostu szalenie interesuje <3
Spróbowałam też kilka nowych gatunków grzybów i wyrobiłam sobie własne zdanie na temat ich smaku, często sprzeczne z powszechnymi opiniami 😀 Rydze, a fu!
Pieprznik pozostaje wciąż blogiem o pasji do grzybobrania i Matki Natury, natomiast nie blogiem edukacyjnym, będącym kompendium wiedzy na temat grzybów i mykologii.
Ogromne znaczenie ma też dla mnie kwestia estetyki, zależy mi na ładnej szacie graficznej i udanych zdjęciach – i w to ciągle inwestuję, swój czas i pieniądze.
W trzecim roku blogowania nie zabrakło pod pieprznikowymi nogami technologicznych kłód i przeszkód, wynikających ze zwykłych złośliwości świata IT, własnego przeciągania spraw, zamiast sprawnego ich załatwiania, a także przymulania informatyków. Szczęśliwie moje własne dziecko wkroczyło niedawno w świat blogowania i już zaczyna mi pomagać z technicznymi problemami <3
Jak dwa poprzednie, trzeci rok blogowania udowodnił, że odsłanianie się przed większą publicznością, potrafi dać równie dużo przyjemności, co bolesnych kopów w dupę. Szczególnie niekomfortowo czuję się z prezencją w filmach, stąd zadziwiające „zażarcie” niektórych filmików na YouTube bardziej mnie przeraża, niż cieszy 😀 Słowo honoru, za każdym razem loguję się na kanał ze spoconymi ze strachu rękami.
Dziękuję, że ze mną jesteście <3
Zdjęcia: Panna Sieniuć Fotografia.
4 komentarze
Happy birthday <3. W czwartym roku poproszę coś o innych gatunkach grzybów 😀 Ty wiesz których
Ty pierwszy próbujesz <3
Darz Grzyb Marianno! 😉
Przede wszystkim gratuluję wspaniałego hobby, bardzo dużego rozwoju w blogowaniu i wykwintnych zdjęć. Rozwój to podstawa każdej pasji/hobby i Tobie idzie to bardzo dobrze. Pamiętaj, że nie zawsze komentuję Twoje wpisy/posty, ale zawsze Cię śledzę i czytam wszystko od deski do deski. 😉
Podobnie rzecz ma się z filmikami na YouTube. Zauważyłem, że przy niektórych wyłączyłaś komentowanie, aby mieć spokój z cymbałami, którzy tylko czekają, żeby napisać bez mózgowy jak oni komentarz. Nie przejmuj się tym, rób swoje, bo idzie Ci bardzo dobrze.
Dziękuję Ci za reklamę mojego blogu, to bardzo miło z Twojej strony. Ja, w sylwestrowym wpisie, także poleciłem Twoje podsumowanie zeszłego, fenomenalnego sezonu grzybowego i zrobiłem to nie dlatego “bo wypada, ponieważ Ty wspomniałaś o moim”, ale dlatego, że jest świetne, jak i cała Pani Pieprznik jest przemiłą postacią. ;))))
Mam pewien plan, który już kotłuje się od 3 lat, abyśmy wreszcie wybrali się na wspólną wycieczkę do Bukowiny, np. na przełomie kwietnia/maja. Weźmiesz małżonka, siostrę, sprzęt foto i w las. Jestem bardzo ciekawy, jak “moje” lasy wyszłyby w Waszych obiektywach. Nie chcę się narzucać, wszak ja spokojny, leśny dziad leśny, ale rozważ propozycję na zebraniu swojego plemienia. ;-))
No i przede wszystkim ściskam i ślę wirtualne boletusy, co by zamieniły się na jesieni w te realne i to w dużych ilościach. ;-))
Dziękuję Paweł. Nieustająco cieszę się z Twojej obecności!
Ależ oczywiście, tu nawet żadnych plemiennych porad nie potrzeba, ja zawsze z tzw. ogromnie “miłą chęcią” pojadę z Tobą do lasu, pogadać o grzybach, i o… drzewach!
Przełom kwietnia i maja to najpiękniejsza pora roku, chętnie uczczę ją wypadem do lasu z Tobą.
Słusznie zauważyłeś z zablokowaniem komentarzy, jest to co prawda doraźne rozwiązanie, ale przynajmniej nie muszę czytać, że jestem baranim łbem, tudzież odpowiadać na propozycje matrymonialne młodych w wieku mojego syna 😀 🙁
Ja również z przyjemnością śledzę Twoją blogerską działalność, fajnie wiedzieć, że są wrażliwe na przyrodę bratnie dusze gdzieś niedaleko.