Ostatni weekend maja był dla mnie bajeczny! Doborowe towarzystwo, dzikie łąki, fotograficzne szaleństwa z siostrą, prawdziwie letnie klimaty, a na deser… Kosarzyn.
XXX na łąkach
W pracy zajmuję się m. in. tworzeniem newsletterów. Dostałam kiedyś wstępne materiały na temat imprezy firmowej, o treści “xxx z pszczelarzami”:D
No więc było xxx na łąkach! Tarzałam się w trawach, fociłam dzwonki, rumianki i wszelakie chwasty, dałam się pożreć komarom. Rozkoszowałam się upojnymi, wczesnoletnimi widokami, które tak żywo przypominały mi wakacje z czasów dzieciństwa.
Fotograficzne łowy z siostrą
Moja siostra Ola jest fotografem. Ale miałyśmy używanie! Zwłaszcza że Ola też kocha się w dzikiej naturze. Strasznie fajnie jest wyjść z siostrą na łąkę:)
Rowery
Warto było taszczyć rowery z Wrocławia do Gubina na dachu auta. Gubin leży na granicy z Niemcami, a ścieżki rowerowe w Niemczech ciągną się przez setki kilometrów (nie, żebyśmy my takie trasy pokonali, zresztą jak to zrobić, jak człowiek po prostu musi zatrzymać się przy każdym kwiatku…).
Weekend Otwartych Ogrodów oraz spotkanie z makrofotografką Magdą Wasiczek
W ostatni weekend maja w Gubinie odbywał się Weekend Otwartych Ogrodów, można więc było zwiedzić prywatne ogrody Gubinian:) Oraz poszaleć w nich z aparatem. Nieraz tęsknym wzrokiem łypię na kwiaty przez ogrodzenia czyichś ogrodów, a tu proszę – ogrody otwierają się przede mną!
Na deser imprezy spotkanie z niesamowitą makrofotografką Magdą Wasiczek, na warsztaty z którą jadę jutro do Janowa Podlaskiego!
Wisienka na torcie – Kosarzyn
I mam to swoje magiczne miejsce na świecie, a jest nim Kosarzyn, z najlepszymi łąkami, najlepszymi lasami, kosarzyńskimi prawdziwkami nie do znalezienia nigdzie indziej, i magicznymi wspomnieniami nie do zastąpienia żadnymi innymi.
I tam razem pojechałam tam z walącym sercem. Grzybów zero, za to milion komarów i upał jak w środku lata.
Czego więcej potrzeba do szczęścia, jak nie towarzystwa bliskich i chilloutu na łonie Natury?
No może jeszcze pomysłu na życie, więcej czasu, więcej wiary w siebie.
“Panie doktorze, ma pan coś na zachłanność? Tylko dużo!”
Dobra, nieważne:)
4 komentarze
Witaj Marianno! Kosarzyn jest dla Ciebie tym, czym dla mnie Bukowina! To absolutny kult, Twoje grzybiarskie korzenie i sacrum! Nigdy tam nie byłem, ale – tak jak ja – rozpalam u niektórych ludzi chęć ujrzenia Bukowiny, tak Ty – ewidentnie “nakręcasz” na Kosarzyn! 😉 Kiedyś się tam wybiorę, ale póki co – podziwiam Twoje świetne fotki! Pozdrowienia dla siostry, małżonka i oczywiście dla Ciebie! Oby przyszły jakieś większe deszcze, a wtedy… Darz Grzyb! 😉
Och, dzięki Pawle:)
Koniecznie, bardzo Ci polecam odwiedzenie Kosarzyna. Może kiedyś zechcesz pojechać z nami?:)
Cudownie mieć takie miejsca, które się kocha całym sercem, takie jak Bukowina czy Kosarzyn właśnie!
Czekamy na deszcz!
PS. Byłam teraz na wschodzie PL i tam też susza okrutna:( Zrobiłam mały rekonenans po lesie, ale o grzybach można było zapomnieć!
Miłego dnia:)
Bardzo dziękuję za zaproszenie! 🙂 Z przyjemnością obejrzałbym te tereny. Tym bardziej, że jeszcze nigdy tam nie byłem. Może kiedyś uda się zgrać wspólny termin. Pozdrawiam. 🙂
Byłoby cudownie! Zgadamy się Pawle:)
Miłego dnia!