Nowa Bystrzyca była w poprzednim sezonie moim ulubionym miejscem na wypady na grzyby. Za każdym razem obdarowywała mnie grzybami i innymi skarbami lasu, a także masą magicznych przeżyć.
Mimo że z Wrocławia to spory kawałek jak na jednodniowy wypad na grzyby (120 km), to uwielbiałam tam jeździć.
Góry Bystrzyckie w sezonie 2019
W maju 2019 to właśnie w Nowej Bystrzycy spotkała mnie wielka niespodzianka w postaci smardzów i naparstniczek czeskich i jest to dotąd jedyne miejsce, gdzie znalazłam te gatunki grzybów w naturalnym środowisku.
W Nowej Bystrzycy zakochałam się fotograficznie w koźlarzach czerwonych. Tam poznałam się ze sromotnikami smrodliwymi i okratkami australijskimi. Wreszcie tam właśnie mam swoje sprawdzone stanowiska pieprzników trąbkowych i kolczaków obłączastych.
W 2019 zawsze coś tam rosło, nawet jeśli nie wracało się z koszem grzybów, było kolorowo, magicznie i ciekawie.
Góry Bystrzyckie w sezonie 2020
W tym roku byłam już ładnych parę razy w Nowej Bystrzycy. Najpierw wypatrywałam smardzów i smardzówek. Muszę przyznać, że naprawdę bardzo się naczekałam i wielokrotnie wyjeżdżałam rozczarowana, by w końcu las się nade mną zlitował i rzucił mi ochłap w postaci dwóch niezbyt pięknych smardzów i paru na w pół umarłych już naparstniczek 😀
Potem ruszyłam „na” Nową Bystrzycę już w „normalnej” części sezonu, gdy w innych miejscach od dawna zbierałam grzyby. Za pierwszym razem było za wcześnie, las wyglądał na dopiero co obudzony po zimie. Potem była standardowa kicha, jaka – wiadomo – może się zdarzyć wszędzie.
A wczoraj? Jeju, szok, po prostu szok. Wiadomo – miałam obawy. Jest susza, żar leje się z nieba. Nawet tam!!!
Ale co wytłumaczy fakt, że we Wrocławiu, mimo podobnej sytuacji z opadami i upałami, pojawiły się rzadkie borowiki, takie, jak: borowiki ciemnobrązowe, borowiki płowe, „zwykłe”, ale jakże pyszne borowiki ceglastopore, a także powrócił nie notowany dotąd nigdzie w Polsce maślaczek rubinowy.
Miły pan na stacji benzynowej, na której – nomen omen – tankowałam paliwo na wczorajszy wyjazd w Góry Bystrzyckie, mówił mi, że jego znajomy znalazł właśnie „reklamówkę kozaków” pod Wrocławiem 😀
Oprócz Nowej Bystrzycy sprawdziłam wczoraj, ale już bez żadnych nadziei, przepiękne lasy za Spaloną. W lesie nie brakowało wody, ale absolutnie i totalnie brakowało jakichkolwiek grzybów.
Brak komentarzy